Zuza Skrzyńska

Książki, które pomogą Ci przetrwać bunt dwulatka

by Zuza Skrzyńska

Dzisiaj będzie o książkach. Takich, które uratują Twoją psychikę, kiedy przyjdzie Ci stanąć oko w oko z tak zwanym zbuntowanym dwulatkiem. Pomogą zrozumieć, co dzieje się w głowie dziecka i że wbrew wszelkim znakom na niebie i ziemi ono nie działa przeciwko Tobie. Podpowiedzą, jak zachęcić malucha do współdziałania w problematycznych sytuacjach.

Czym jest bunt dwulatka, kiedy nastaje ten pełen wyzwań czas w rozwoju malucha, jak się objawia oraz kiedy mija (i dlaczego tak późno) pisałam TUTAJ. O tym, że to dopiero początek całego cyrku, bo na dwa i pół roku często jest jeszcze trudniej, przeczytasz TUTAJ

No dobra, to co z tymi książkami?


JAK MÓWIĆ, ŻEBY MALUCHY NAS SŁUCHAŁY

Zacznę od tego, co zwykle najbardziej interesuje nas, rodziców, w kontekście tych buntowniczych etapów życia dziecka. Pewnie nieraz zadawaliście sobie któreś z tych pytań:

  • jak zachęcić dwulatka do wieczornej kąpieli? Jak zachęcić go do wyjścia z wanny?
  • jak reagować, kiedy maluch nie chce wyjść z domu, albo nie ma zamiaru do niego wrócić?
  • jak skłonić dwulatka do umycia zębów? I najlepiej, żeby nie zeżarł wtedy całej tubki pasty,
  • jak wyciągnąć dwulatka z placu zabaw, kiedy przyklei się do zjeżdżalni i powie, że nigdy nie opuści swojego posterunku? 

To początek bardzo długiej listy pytań, obijających się o ściany jakby już całkiem pustej głowy rodzica. Bo człowiek już czasem głupieje, kiedy na przykład okazuje się, że banan przekrojony na pół, w rzeczywistości jest bananem złamanym. A przecież każde złamanie to jest powód do przejścia przez wszystkie stadia żałoby.

Co się tu będę rozwodzić. Polecę Wam chyba najbardziej znaną książkę w temacie buntu i dwulatków: „Jak mówić, żeby maluchy nas słuchały” – Joanna Faber i Julie King.

Książka jest pisana w stylu, który mi osobiście nie do końca pasuje. Z dużą ilością historii z życia wziętych, opowiadanych przez rodziców. Taki typowy poradnik w „amerykańskim” stylu. Gdyby mi się nie przydał, na pewno bym go Wam nie polecała. Przyznaję więc, że opisane w nim sposoby nieraz ratowały mi tyłek.

Dlaczego więc nie poprzestane na tej książce? Bo równie często te sposoby nie działają. Wtedy dobrze jest złapać szerszą perspektywę. Zrozumieć co i dlaczego nie działa. Mieć cały czas przed oczami dobre intencje dziecka i nie oceniać siebie jako chujowego rodzica, skoro histeriom nie ma końca. 

W tym procesie zrozumienia dziecka, jego emocji, wewnętrznych przeżyć, motywacji oraz przyczyn takiego a nie innego zachowania, wspierają mnie dwie inne książki. Może wesprą i Ciebie!


ROZWÓJ PSYCHICZNY DZIECKA

To jest w ogóle taka książka, którą w moim odczuciu dobrze jest mieć gdzieś pod ręką – niezależnie od długości rodzicielskiego stażu. „Rozwój psychiczny dziecka od 0 do 10 lat” – Ilg Frances L., Bates Ames Louise, Baker Sidney.

Chyba jedyny tak kompleksowy zbiór informacji o rozwoju psychicznym dziecka. O różnych temperamentach, kolejnych etapach rozwoju i związanych z nimi wyzwań. Autorzy w przejrzysty sposób opisują, co dzieje się w głowie dziecka w konkretnym wieku. Z jakimi problemami może się mierzyć, jakie lęki pojawiają się naturalnie w danym roku życia oraz jak na nie reagować.

Dodam, że w tej właśnie książce jest odpowiedź na Wasze często zadawane pytanie „Dlaczego tak ciężko nauczyć dwulatka dzielenie się?”. Ano dlatego, że dziecięcy mózg zaczyna dojrzewać do takiego autentycznego dzielenia się dopiero około 3-4 roku życia. Wcześniej to czysty, prawidłowy i całkowicie rozwojowy egocentryzm. Zamiast próbować go usilnie wykorzenić, lepiej przejść z nim do porządku dziennego. 

Taka wiedza, co i na którym etapie rozwoju psychicznego jest w normie, pozwala zachować przynajmniej względny spokój. I nie oczekiwać od dziecka więcej, niż jest w stanie przyjąć i przetworzyć jego niedojrzały mózg. 

Polecam raczej zignorować porady rodzicielskie, rekomendowane przez autorów, jak również te dotyczące rozszerzania diety (w moim wydaniu książki, z 2012 roku, autorzy wspominają o rozszerzaniu diety ośmiotygodniowym chłopcom, poprzez podawanie rozgniecionych bananów). Gdyby skupić się głównie na informacjach o rozwoju psychicznym malucha, to ta książka jest szczerym złotem.

DZIECKO Z BLISKA

Pozycja, która dopełnia ten zestaw, to „Dziecko z bliska. Zbuduj szczęśliwą relację,” autorstwa Agnieszki Stein. Książka ta otwiera oczy na pokręcony świat dziecięcych emocji. Podpowiada, jak reagować w problematycznych sytuacjach tak, by nadal budować z maluchem dobrą relację. Agnieszka opowiada również o tym, jak pomóc dziecku wrócić do równowagi, gdy emocje biorą górę. 

W swojej książce porusza tematy związane z przywiązaniem, rodzicielskimi kompetencjami, reagowaniem w obliczu konfliktów i komunikacją w duchu rodzicielstwa bliskości. Dla mnie to taka instrukcja obsługi dziecka, pozwalająca spojrzeć na świat jego oczami. 

To spojrzenie wspiera mnie w sytuacjach, gdy mam ochotę wystrzelić się w kosmos i kipię złością. Potrafię łagodniej niż kiedyś spojrzeć na to moje małe-wielkie szczęście, co ma lat dwa i pół, i pomyśleć sobie, że przecież nie robi mi na złość. Tylko w jego głowie dzieje się to czy tamto, uniemożliwiając mu zachowanie się inaczej. Albo skłaniając do konkretnych zachowań, całkowicie nie wymierzonych we mnie.

„Dziecko z bliska” to też fajna książka jako prezent dla młodych rodziców. Dla tych już „nie pierwszej świeżości” zresztą też.

Cała „trójca” książkowa, o której tutaj dla Ciebie piszę, pozwoliła mi zrozumieć wielowymiarowość tego upierdliwego zjawiska, jakim jest bunt dwulatka. Wiem teraz, jaka jest przyczyna konkretnych zachowań dziecka w tym wieku, jak reagować, jak skłonić do zrobienia tego, co musi być zrobione (np. umycie zębów) oraz jak przy tym wszystkim nie zwariować.

Chociaż wiadomo, czasem mam wrażenie, że jestem o krok od porządnego pierdolca. Jak niemal każda mama dwulatka 😉

PS. Zdjęcia książek pochodzą ze strony empik.com.

To też może Ci się spodobać

Dodaj komentarz

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda