Zuza Skrzyńska

To nieprawda, że „wszystko jest kwestią organizacji”

by Zuza Skrzyńska

Być może sama nieraz usłyszałaś jako mamo, że „wszystko jest kwestią organizacji”. Porządek, sen dziecka, a nawet relacja z partnerem czy partnerką. Jak sobie zorganizujesz, tak będziesz miała. Czy na pewno tak jest? Czy każda sfera życia jest pod naszą kontrolą na tyle, że dowolnie możemy ją sobie… „organizować”?

Niecałe trzy lata temu, kiedy tonęłam w poporodowej depresji (i nie miałam o tym pojęcia), a moja wymagająca córka kiepsko spała, dużo płakała i bardzo potrzebowała bliskości, ja byłam zmęczona.

Nie wiedziałam wtedy, że istnieją dzieci o szczególnie wrażliwym układzie nerwowym. Że prócz tych, co „tylko jedzą i śpią” są też dzieci „non stop przy piersi, płaczliwe, śpiące tylko na mamie”.

Czułam się przytłoczona i beznadziejna. Przez całe życie osiągałam swoje cele i działałam zadaniowo. Miałam wrażenie, że teraz poległam na każdym froncie swojej perfekcji. No nic, kurwa, nic nie było tak, jak bym chciała. Co więcej, moja kontrola nad zachowaniami niemowlaka była zerowa.

Teraz, z perspektywy czasu, wiem, jakich słów mi brakowało: „Stara, widzę, jak Ci trudno. Wiesz, kiedyś miałam podobnie. Pamiętam, że czułam się bezradna, zagubiona i bardzo smutna. Rozumiem Cię. Jak mogę Ci pomóc?”.


„MUSISZ SIĘ LEPIEJ ZORGANIZOWAĆ”

Tymczasem na wieść o moich emocjonalnych stanach i codziennym chaosie dosyć często słyszałam, że „wszystko to kwestia organizacji”. Takie złociutkie porady płynęły do mnie z różnych fejsbukowych grup wsparcia oraz na żywo, od innych mam.

I kiedy słyszałam to, w moich uszach te „życzliwe” słowa wybrzmiewały ogromnym poczuciem winy. „Wszystko to twoja wina”. Bo przecież tylko i wyłącznie ode mnie i od tego, jak bardzo jestem zorganizowana, zależy przebieg życia codziennego oraz zachowanie mojego potomka. Maluteńkiego, z niedojrzałym mózgiem, wrażliwym układem nerwowym, konkretnym temperamentem i chronotypem.

Teraz sobie heheszkuję, ale wtedy byłam zagubiona, nieasertywna. Nie umiałam prosić o pomoc. Miałam tendencję do porównywania się z ludźmi, którzy są skrajnie ode mnie różni pod wieloma względami. Mają całkowicie inne dzieci, inne warunki. Inne doświadczenia, inną psychikę, inne życie. I to działa w dwie strony.

Mam wrażenie, że łatwo jest mierzyć wszystkich jedną miarą – swoją własną. Patrzeć przez pryzmat jedynej słusznej „kwestii organizacji”, od której zależy „wszystko”.

Tymczasem każdy ma taką organizację, na jaką może sobie pozwolić, a na nasze życie wpływa szereg czynników. I choćby skały srały, na niektóre z nich nie mamy żadnego wpływu.


DLACZEGO NIE „WSZYSTKO TO KWESTIA ORGANIZACJI”?

Być może usłyszałaś kiedyś to sławetne powiedzonko. Dom masz nieogarnięty? Dziecko wymagające? Dużo pobudek w nocy? Nie chce iść na drzemkę? Nie lubi warzyw? A może jesteś zmęczona byciem mamą? Najwyraźniej kiepsko się zorganizowałaś, skoro „wszystko to kwestia organizacji”.

Tymczasem każda mama ma taką „organizację”, na jaką może sobie w tym momencie pozwolić. Jednocześnie wiele czynników wpływa na to, jak wygląda codzienność z dzieckiem i – eureka – na niektóre, a nawet na sporą ilość tych czynników nie mamy wpływu ani my, ani mityczna „organizacja”.


CO WPŁYWA NA TO, JAK WYGLĄDA CODZIENNOŚĆ MAMY?

Co, kiedy, jak (i czy w ogóle) możesz zrobić, najprawdopodobniej jest zależne od wielu czynników, np.:

  • aktualnego stanu zdrowia Twojego i dziecka,
  • chronotypu mamy i dziecka (nie da się zmienić chronotypów) i od tego, jak bardzo jesteś wyspana/niewyspana,
  • własnego temperamentu i kondycji psychicznej,
  • temperamentu dziecka i tego, jak bardzo jest ono wymagające (temperament nie podlega „kwestii organizacji”, jest wrodzony),
  • wieku dziecka i związanych z nim wyzwań oraz potrzebą uwagi i bliskości,
  • stopnia zaangażowania partnera i tego, czy ten partner w ogóle jest, a przede wszystkim…


PRZEDE WSZYSTKIM NA „KWESTIĘ ORGANIZACJI” WPŁYWA WSPARCIE LUB JEGO BRAK

  • Pomoc mamy/teściowej/babci/niani/placówki i na taką pomoc można nie mieć pieniędzy, można nie mieć rodziny albo mieć rodzinę, która nie chce pomagać,
  • wsparcie w codzienności typu pomoc do sprzątania, zamawianie jedzenia z dowozem (przy tym nie wszędzie jedzenie dowożą),
  • wsparcie znajomych, bliskich, również online – nawet po to, by poprawić samopoczucie, jeśli nie mogą pomóc w inny sposób.

Inaczej wygląda codzienność mamy, która na co dzień ma pomoc innych dorosłych, a inaczej jest u mamy, która takiej pomocy nie ma. Serio!


ORGANIZACJA TO NIE JEST DĄŻENIE DO PERFEKCJI

Organizacja to stałe dokonywanie wyborów w zgodzie z własnymi potrzebami i adekwatnie do panujących warunków i okoliczności. Przynajmniej takie jest moje spojrzenie na organizację.

Czyli fakt, że człowiek jest urobiony po łokcie i wiecznie zapierdala, nie oznacza, że to zorganizowana osoba. Organizacja to również odpuszczanie. To wybór, żeby czegoś nie zrobić. Jeśli zamawiasz obiad, zamiast gotować, to jest organizacja.

Jeśli dzisiaj odpuszczasz i na obiad są kanapki, to też organizacja. Jeśli gotujesz trzydaniowy obiad, to też organizacja. Jeśli puszczasz dziecku bajkę, żeby móc chwilę odpocząć, to organizacja. Jeśli malujesz paznokcie, gdy dziecko śpi, to też organizacja. W takim ujęciu wiele spraw podlega organizacji.


„WSZYSTKO TO TWOJA WINA”

Niewystarczająco się starasz.
Kiepska z Ciebie matka, skoro tak nie ogarniasz.
Ja jestem zorganizowana – moje dzieci śpią, a w domu podłoga tak wypucowana, że świeci się jak psu jajca. Najwyraźniej jestem lepszą mamą.

Tak może odebrać słowa zmęczona mama, mama w trudzie, gdy w odpowiedzi na swoje problemy usłyszy, że „wszystko to kwestia organizacji”.

Być może celniejsze byłoby pytanie: „Jak się z tym czujesz? Jak mogę Ci pomóc?”.

To też może Ci się spodobać

2 komentarze

Małgorzata 30 marca, 2021 - 8:49 am

Bardzo wspierajacy post 🥰
Jestem mama dwóch chłopców kazdy z nich wymagajacy w inny sposób. Do niedawna wyrzutu sumienia o wszystko nawet o to ze mało kiedy gotuje tylko jem u teściów albo mamy i czuje się jak darmozjad. Ale powoli zaczynam odpuszczac. Bylam u psychologa i czuje ze jednak jeszcze potrzebuje i niedługo się wybiorę.. a najlepiej bylo by wybrać się cala rodzina ale niestety mąż jest całkiem przeciwny.. oglądam Cie na insta i bardzo się z Tobą utożsamiam, ponieważ także mialam ciężkie dzieciństwo.. kończę 30 w tym roku tak jak Ty, ale czuje się jeszcze jak dziecko.. pracuje nad sobą, ale jest ciężko dlatego dzięki Tobie i kilku osobom z insta pojde jeszcze na terapię. Dziękuję że jesteście 😍

Odpowiedz
Agata 6 lipca, 2022 - 6:59 pm

Dziękuję za wpis. Mój mąż ciągle gada o tym że gdybyśmy wypracowali sobie lepsze rutyny to byłby lepszy „flow” w trakcie dnia. Ja nie jestem w stanie zareagować inaczej niż podniesienkem brwi. Rutyny? Są dni kiedy noszę w chuście 2,5 miesięcznego synka praktycznie przez cały dzień, a 2,5 letnia córka woła „mamo, zobacz!” co 30s. Pod koniec dnia nie wiem jak się nazywam. Cieszę się jeśli uda mi się zrobić zakupy, jakiś łatwy obiad, umyć córce zęby… Mam wrażenie że żadna lepsza organizacja tu nie pomoże bo wszystko bierze w łeb jeśli dzieciaki akurat mają gorszy dzień (90% dni jedno z nich przeżywa jakiś kryzys z którym tylko mama jest sobie w stanie poradzić).

Chciałabym żeby ktoś powiedział: walić obiad i spacer z psem. Wystaw psa do ogrodu, zjedzcie wafle albo kanapki. Jeśli udało Ci się być dostępną dla swoich dzieci, odpowiadać na ich potrzeby przez cały dzień to osiągnęłaś mega sukces. Wszystko inne musi poczekać.

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda