Zuza Skrzyńska

Dlaczego inni rodzice też się złoszczą?

by Zuza Skrzyńska
rodzice

Złość rodzica na dziecko. Chyba najbardziej kontrowersyjny temat w kontekście rodzicielskich emocji. Bo jak można złościć się na dziecko?

Ten wpis będzie trochę bardziej osobisty. Chciałabym, żebyście zobaczyły, że inni rodzice też się złoszczą. Innym mamom też pęka przysłowiowa żyłka. Czy to czyni nas gorszymi, wyrodnymi, nieopanowanymi?


ZŁOŚĆ, A POTEM WYRZUTY SUMIENIA

Niedawno miałam paskudny emocjonalnie weekend. Z różnych powodów. Długo z niego w swojej głowie nie mogłam wyjść, byłam pełna stresu, całą spięta. Dopiero kilka dni później, podczas nienawistnego sprzątania (to takie sprzątanie, w którym ma się ochotę zamordować podłogę mopem) uszło ze mnie nagromadzone napięcie.

Miałam potem moment samobiczowania, na który sobie pozwalam zwykle na koniec dnia. „Rany, co za okropna ze mnie matka, jak ja tak mogłam…”. A potem przytuliłam się, bo wiem, że było mi cholernie ciężko i każdy by się wkurwiał.


MOJA ZŁOŚĆ JEST O MNIE, A TWOJA O TOBIE

Ten nasz wkurw zawsze jest o nas. O tym, co w nas się dzieje. O zmęczeniu, niezaspokojonych potrzebach. O nadwyrężonych relacjach, co nas uwierają. O stresie i lęku. O krzywdzie, po której rany nie zostały zaleczone. O tym, że z różnych powodów jest nam źle. Chodzimy wtedy jak ten rozjuszony niedźwiedź z drzazgą w łapie, który rozszarpie pierwszego napotkanego na swojej drodze człowieka.

My spotykamy dziecko. Czasem partnera, ale to z dzieckiem spędzamy najwięcej czasu. I kiedy mamy już pod korek, a maluch wejdzie w tryb jęczybuly czy zawoła kolejne „mamooo”, wybuchamy.

Tak naprawdę nie dlatego, że potomek nas zdenerwował. Nasza złość nie jest przecież o nim. Jakaś myśl, pojawiająca się wraz z tym „mamooo”, odpaliła jedynie ładunek wybuchowy. Ten, który był gotowy już od jakiegoś czasu.

Tak, oznacza to, że tak naprawdę to nie dzieci nas wkurzają. Złość informuje nas o tym, jak odczytujemy ich zachowania. Jakie nadajemy im intencje. Kiedy dziecko krzyczy, możesz pomyśleć „O kurde, z czymś jest mu ciężko”. Możesz również zinterpretować krzyk całkowicie inaczej: „Ileż można? On chyba celowo chce mnie wkurzyć”. Jedna z tych myśli może doprowadzić do wybuchu złości. Pewnie domyślasz się, która. 

Wybuch złości to nie koniec świata. I nie chodzi o bagatelizowanie rodzicielskiej złości, bo wszyscy wiemy, że na dzieci lepiej nie krzyczeć. Chodzi o to, żeby wyrzutami sumienia nie napędzać sobie kolejnego wybuchu. Chodzi też o to, że złość to emocja jak każda inna i nie da się jej usunąć. Akceptacja własnych trudnych emocji pozwala zmniejszyć ich nasilenie i/lub częstotliwość. 

Jeśli więc wybuchniesz złością na dziecko, napraw relację w rozmowie naprawczej – KLIK, a potem żyj dalej.


DLACZEGO ZŁOŚCIMY SIĘ NA DZIECI?

To jest tak, że dziecko jest pod ręką. Dziecko przekracza też stale nasze granice, a przy stałym przekraczaniu granic i święty mógłby pierdolca dostać. Relacja z dzieckiem nie jest równowagą. To znaczy, że przez pierwsze lata głównie to my dajemy, nie mogąc spodziewać się wzajemności. Na przykład obdarzenia wdzięcznością czy empatią, której dziecko dopiero zaczyna się uczyć. I to jest naturalne, a jednocześnie dla nas trudne.

Opieka nad dzieckiem to też takie wieczne bycie w czujności. Oczy dookoła głowy. Siłą rzeczy jesteśmy więc w pewnym napięciu. Czasem niewiele wystarczy dołożyć, żeby skumulowało się i zaczęło z nas wyłazić. To nam dokłada do warunków sprzyjających złości.

Doświadczenia z dzieciństwa też nam dokładają. Te niewspierające, gdy za krzyk dostawało się w tyłek. A jeśli nie, to i tak rodzice dawali znać, że nie jest okej się złościć. Więc własnej złości teraz nie umiemy znieść. Wkurzamy się na siebie, że się zezłościłyśmy i już kolejny wkurw murowany. 

Pierwszym krokiem do złoszczenia się lepiej – bardziej świadomie, mniej intensywnie, bez szkody dla innych – jest akceptacja własnej złości. Być może fakt, że nasza złość jest o tym, że nam z czymś trudno (tak zwyczajnie, po ludzku), a nie o tym, że jesteśmy złymi matkami, pomoże Ci w tej akceptacji. 

Chcesz lepiej radzić sobie ze złością i trudnymi emocjami w macierzyństwie? Wypróbuj moje sprawdzone sposoby, które opisałam w e-booku – KLIK.

Pisząc ten tekst, korzystałam z informacji zawartych w książce: „Kiedy Twoja złość krzywdzi dziecko. Poradnik dla rodziców.”, Matthew McKay, Kim Paleg, Patrick Fanning, Dana Landis, Wydawnictwo MIND, rok wydania 2012.

To też może Ci się spodobać

2 komentarze

Monika 11 listopada, 2022 - 10:43 pm

Moja czterolatka właśnie po raz pierwszy w zyciu bardzo intensywnie testuje swoją niezależność i moje granice a ja codziennie wieczorem kiedy spi wyrzucam sobie jake ze mnie **ujowa matka. Od 4 lat mąż pracuje zagranicą, wpada do nas raz na 2 miesiące, czasem na tydzien czasem na dwa. Dawałam radę i jakos szło do przodu, ale za 2 miesiące rodzę, właściciel mieszkania, ktore mielismy wynajmowac kilka lat właśnie oznajmił, ze je sprzedaje i w kazdej chwili (jak tylko znajdzie kupca) mogę dostać dwumiesięczne wypowiedzenie. W ciazy/zaraz po porodzie albo z noworodkiem pod pachą. Maz zaraz jedzie na kolejne 6 tygodni a ja jestem zmeczona. Cholernie zmeczona i nie wiem czy bardziej psychicznie czy fizycznie. Nie umiem zaakceptować złości swojego dziecka a ostatni miesiac jest pełen złości i to o co się da chociażby jasnosc nieba za oknem (serio). Moja mama zawsze powtarzala, ze ona sobie nie pozwalała i wystarczyło spojrzenie w moją stronę, zebym wiedziała jak się zachowywac. No tak. Tylko wtedy dostawalam tez pasem przez dupe i niewiele moglam miec do powiedzenia a nie tak chcialam wychowac córkę na odważną, pewną siebie kobietę (czyli moje przeciwieństwo). Tylko ja teraz nie umiem ani zaopiekowac wlasnych emocji ani dziecka. Nie umiem powiedziec mężowi czego potrzebuję a kiedy on tego sam nie ogarnie to czepiam się jak gderliwa zołza, trzaskam drzwiami, zalewam pretensjami po to, zeby podczas kapieli siedzieć i wyć po cichu w wannie. Mam poczucie, ze ja to wszystko muszę ogarnąć, ze to moja wina, ze nie umiem, ze nie mam mieszkania na kredyt tylko wynajem, moja wina, ze właściciel chce je sprzedac, ze zle zrobilam zachodząc w drugą ciążę (bardzo wyczekiwaną), moja wina, ze nie umiem ogarnąć wlasnej zlosci i zaakceptować zlosci corki a przeciez tak bardzo staram się ją wychowywac w nurcie rodzicielstwa bliskosci, dawac wybór, swobodę jednocześnie pokazując jak nie akceptuje emocji, ktore są dla mnie trudne. Slucham Pani rozmów i naprawdę bardzo zmienia się moje podejście do mnie samej, mojego macierzynstwa, małżeństwa i calego zycia. Z jednej strony mam cholernie dużą motywacje do działania, od pol roku myślę o zabezpieczeniu powrotu do pracy (choć jeszcze nie wiem jak a będę musiala zmienić branze) co mnie wczesniej paraliżowało strachem, wiem jak chce zeby wygladalo moje zycie pozniej, ale bardzo nie umiem w TERAZ. Nie wiem czy blokuje mnie ciaza, strach ze nie znajdę nowego mieszkania na czas z noworodkiem na ręku, moje wlasne dzieciństwo czy samodzielne wychowywanie dziecka od 4 lat i ogarnianie zycia w pojedynke (bo zwykle jak cos się dzieje to wiadomo, maz w pracy). Nie umiem w emocje i nie umiem w teraz. Chociaz i tak jak na mnie jeszcze sprzed roku to podchodzę do tego dość zrównoważenie. Dlatego dziękuję za artykuł i podcasty, ktore odkryłam jakiś czas temu, bo chociaz jeszcze nie umiem to odczuwam jakaś zmiane w srodku, ktora się dzieje. I kiedy slucham czuję ulge, ze są dziewczyny, ktore rozumieją, bo znają to zycie, ktore znam ja i nie sypią slodko pierdzącą rzeczywistością ociekającą lukrem. Pozdrawiam

Odpowiedz
Przebodźcowanie dotykiem u mamy - kiedy ciało chce być samo ... 9 stycznia, 2023 - 2:15 pm

[…] Dlaczego inni rodzice też się złoszczą? […]

Odpowiedz

Dodaj komentarz

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Zgoda